Bracia Cichoccy od 4 lat prowadzą fermę drobiu. Dzięki
ciężkiej pracy
i wytrwałości mogą pochwalić
się osiągnięciami, których
niejeden gospodarz z wieloletnim stażem może im jedynie pozazdrościć.
Cichoccy nie spoczywają na laurach, wręcz przeciwnie, pragną nadal się
rozwijać. To młode osoby, kreatywne
i przedsiębiorcze. Myślą, co będzie
dalej, perspektywicznie. Prowadzą grupy producenckie. Walczą nie tylko
o dobro swoje, ale i o dobro innych hodowców.
Trudne początki
Karol i Gabriel Cichoccy od 4 lat gospodarują na 21,5
ha ziemi w miejscowości Kiełpiny, gmina Lidzbark. 1,5 ha jest ich
własnością, zaś 20 ha dzierżawią od tamtejszych rolników. W gospodarstwie
znajdują
się cztery budynki, z czego dwa są połączone. Mężczyźni, aby
powiększyć i zmodernizować swoje gospodarstwo, musieli wziąć kredyt.
Początki dla Cichockich nie były łatwe. – Pożyczyliśmy od znajomych 5 tys. zł.
Wydzierżawiliśmy budynki i 1,5 hektara pola. Ustaliliśmy z właścicielem,
że zapłacimy po roku hodowli. Wstawiliśmy 6 tys. gęsi. Sukcesywnie
powiększaliśmy hodowlę. Po roku mieliśmy już 14 tys. gęsi. Ludzie w nas
nie wierzyli, a na nasze plany i dokonania patrzyli z
przymrużeniem oka. Najprawdopodobniej wynika to z tego, że jesteśmy bardzo
młodzi. Ja mam 25 lat, zaś mój brat Gabriel 23. Dodatkowo zaczynaliśmy
całkowicie od zera. Nie odziedziczyliśmy gospodarstwa, tak jak to często
w tej branży bywa. Wspieraliśmy się nawzajem, a wszystkie decyzje związane
z gospodarstwem podejmowaliśmy razem. Współpraca, która opiera się na
zaufaniu i zrozumieniu, przyczyniła się w dużej mierze do tego, co
osiągnęliśmy przez 4 lata działalności. W naszych okolicach jesteśmy jednymi
z największych dystrybutorów drobiu – relacjonuje pan Karol. Błyskawiczny
rozwój.
Skąd pomysł na drób?
– Prawdę
powiedziawszy, nie wiedzieliśmy, w którą stronę pójść. Czy nastawić się
na odchów bydła,
czy ptaków. Jeden ze znajomych powiedział nam, że przez
ostatnie lata był duży popyt na gęsi. Stwierdziliśmy więc, że może warto byłoby
spróbować swoich sił właśnie w tym kierunku – stwierdził
pan Gabriel.
Panowie Cichoccy
z pewnością nie żałują tego wyboru,
bo w ciągu 3 lat
powiększyli swą produkcję wielokrotnie. W pierwszym roku mieli 6 tysięcy gęsi,
zaś teraz jest ich 39 tysięcy. W 2010 roku w gospodarstwie braci
znajdowało się ponadto 7 tysięcy indyków, a dzięki temu, że dobudowali
dodatkowy kurnik, mogą teraz pomieścić jednorazowo 20 tysięcy drobiu. Chcieliby
również powiększyć liczbę brojlerów do 50 tysięcy. – Na dzierżawionej ziemi
siejemy owies jako zielonkę dla gęsi. U rodziców, którzy mają gospodarstwo
niedaleko nas, planujemy w sierpniu posiać kukurydzę również jako
zielonkę. Pozwoli nam to nieco zaoszczędzić na kosztach wyżywienia zwierząt.
Jesteśmy wdzięczni rodzicom nie tylko za to, że udostępniają nam ziemię, lecz
również za to, że często służą nam dobrą radą. Staramy się z nimi
współpracować, udostępniają nam stodołę, abyśmy mieli gdzie przechowywać zboże
i mieszać pasze,
zaś my pomagamy im w obróbce ich gospodarstwa –
relacjonuje pan Gabriel.
Cykl hodowlany gęsi, indyków, kurcząt
– Sezon na hodowlę gęsi owsianych rozpoczyna się w
marcu i trwa
do listopada, a w pozostałych miesiącach
zajmujemy się odchowem indyków i brojlerów. Przed pojawieniem się
u nas gęsi dokładnie dezynfekujemy kurnik, a następnie umieszczamy
w nim 8,5 tysiąca ptaków. Staramy się maksymalnie wykorzystać budynek, aby
pomieściło się w nim jak najwięcej zwierząt. Gęsi w kurniku mają
stały dostęp do wody oraz paszy. Po 3 tygodniach są przeprowadzane pod wiatę,
gdzie żyją przez kolejne 5 tygodni. Wypuszczamy je następnie na wybieg.
Przebywają na nim do 13 tygodnia życia.
Po 13 tygodniu zamykamy ptaki na tucz.
Trzeba wtedy pamiętać o zmierzeniu tuczu, na 2-3 gęsi powinien przypadać
m2 powierzchni. Cykl trwa łącznie 16 tygodni. Przez ten czas gęsi osiągają wagę
około 6-7 kg – opowiada Karol, starszy z gospodarzy. – Jeśli chodzi o indyka, jest on według nas znacznie
łatwiejszy
w odchowaniu niż gęś. Nie ma problemu z wypuszczaniem na
wybieg czy podawaniem zielonki, tak jak
w przypadku gęsi.
W zależności od
tego, ile w danej chwili jest wolnych budynków, tyle mamy piskląt.
Zazwyczaj jest ich około 4 tysięcy, ale często zdarza się też większa ilość.
Znacznie bardziej polecamy hodowcom odchów indyczek od indorów, z tego
względu, że mniej chorują i czas ich odchowu jest znacznie krótszy.
W
przypadku indyczek jest to 16 tygodni (osiągają wtedy do 12 kg),
a u indyków okres ten wynosi
22 tygodnie. Indor, co prawda, je tańszą
paszę i szybciej przybiera na wadze (nawet do 22 kg),
ale od 16 tygodnia
bardzo często pojawiają się u niego problemy ze stawami – kontynuuje pan
Karol.
– W tym roku pierwszy raz hodujemy brojlery i przyznam, że jest to
najprzyjemniejszy oraz najprostszy cykl hodowli. Kurczaków nie trzeba bardzo
pilnować, wystarczy im odpowiednia temperatura, pasza i woda. Dodatkowo
ceny produkcji są niskie. Zazwyczaj odchowujemy od 12 do 16 tysięcy brojlerów.
Cykl hodowli jest krótki, trwa jedynie 6 tygodni – ocenia pan Gabriel.
Zdrowie zwierząt priorytetem
Panowie Cichoccy dbają o to, aby zwierzęta na fermie
były w jak najlepszej formie. – Aby zapobiec upadkom, przez pierwsze 5 dni
podajemy antybiotyk. Następnie przyjeżdża do nas lekarz weterynarii,
z
którym szczepimy 8 tysięcy gęsi naraz. Zajmuje nam to około 4 godzin.
Oczywiście, upadek zwierząt często jest nieunikniony, czasami na poziomie 3%,
czasami 15%. Robimy wszystko, aby upadek był jak najmniejszy. Jeśli jednak jest
taka sytuacja, że wchodzimy do kurnika i widzimy 20 nieżywych gęsi,
wówczas przeprowadzamy odpowiednie badania i podajemy dodatkowo
antybiotyk. Mamy kontener, gdzie składujemy martwe ptaki, który później jest
odbierany przez specjalną firmę utylizacyjną – podsumowują bracia. Jakość mięsa danego ptaka zależy przede wszystkim od
zdrowotności zwierzęcia,
a także od odpowiedniej diety. U indyka trzeba
zmieniać recepturę w zależności od fazy rozwoju, w którym się
obecnie znajduje.
Spółdzielnie gospodarcze
Każdy doskonale wie, że aby osiągnąć sukces, niekiedy trzeba
się bardzo poświęcić. Panowie Cichoccy
nie pamiętają, jak wyglądają dłuższe
wakacje, na których nie robi się nic,
a jedynie odpoczywa od codzienności.
– Staram się godzić pracę ze studiami dziennymi na Politechnice Gdańskiej. Na
odpoczynek nie mam więc za dużo czasu – stwierdza pan Gabriel. – Dodatkowo
każdy z nas prowadzi po dwie spółdzielnie producenckie.
Ja jestem prezesem
spółdzielni: Gęś Drób i Gęś Drób 1, a brat Indyk Drób i
Tradycja. Trzy pierwsze zrzeszają producentów drobiu, a ostatnia
producentów trzody chlewnej.
Z naszej strony należą się podziękowania pani
Krystynie Zajewskiej, która jest prezesem Krajowego Związku Grup Producentów Rolnych.
Pani Krystyna zabrała nas na wyjazd szkoleniowo-integracyjny,
na którym to właśnie
powstał pomysł, abyśmy utworzyli własne grupy. Obecnie, w zależności od
spółdzielni, zrzeszamy od 5 do 9 hodowców – dodaje pan Gabriel. Spółdzielnie
umożliwiają hodowcom m.in. otrzymanie dotacji, a także negocjowanie cen
paszy, czy też wreszcie uzyskanie wyższych cen skupu.
Problemy fermy drobiu
– Jesteśmy pierwszą tak dużą fermą w okolicy. Ludzie
nie byli przyzwyczajeni do specyficznego zapachu gospodarstwa. Z tego powodu
często mieliśmy kontrolę z ochrony środowiska. Na szczęście tak było tylko
przez pierwsze dwa lata. Obecnie nie mamy już żadnych problemów
z sąsiadami – stwierdza pan Karol. – Jak widać, do wszystkiego można się przyzwyczaić
– żartuje pan Gabriel.
5 rano – czas na pracę!
Panowie Cichoccy rozpoczynają dzień o 5 rano. Do godziny
8 zajmują się sprawami związanymi
ze spółdzielniami. – Przede wszystkim jest to
papierkowa robota, której mamy sporo. Jeden z nas załatwia formalności
w sądzie, u marszałka, zaś drugi pilnuje interesu. Zatrudniamy 4
osoby. Przez pierwsze 2 lata doskonale radziliśmy sobie sami, ale wtedy też nie
mieliśmy spółdzielni. Od 8 opracowujemy logistykę. Musimy zadbać również
o dostawę pemiksów, zbóż – opowiada pan Gabriel
Święto Gęsi
Co roku hodowcy gęsi obchodzą swoje święto. – Rozpoczyna się
ono wieczorną konferencją, na której zbierają się przedstawiciele grup producenckich.
Dyskutujemy przede wszystkim o rynku drobiu – mówi pan Gabriel. Dodatkowo
podczas imprezy jest też wystawa sprzętu rolniczego. Firmy związane
z
rolnictwem rozkładają swoje namioty. – ŚwiętoGęsi zostało zapoczątkowane 8 lat temu. Z roku na rok jest coraz bardziej
popularne – dodaje pan Karol. Cichoccy, zapytani o to, co jest
najważniejsze w drodze do osiągnięcia sukcesu w produkcji drobiu, bez
zastanowienia odpowiadają: – Wytrwałość. Dobrze jest też trafić na życzliwych
ludzi, którzy bezinteresownie pomogą początkującym rolnikom. Zdarzają się też oczywiście
tacy, którzy najchętniej pozbyliby się młodej konkurencji. Nasza droga do
sukcesu niekiedy była bardzo ciężka, ale trzeba przez to przejść, bo nie ma nic
za darmo. Najważniejsze jest to, aby uwierzyć
w siebie i w swój
własny sukces.