poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Uwierzyć w swój sukces!


Bracia Cichoccy od 4 lat prowadzą fermę drobiu. Dzięki ciężkiej pracy 
i wytrwałości mogą pochwalić 
się osiągnięciami, których niejeden gospodarz z  wieloletnim stażem może im jedynie pozazdrościć. 
Cichoccy nie spoczywają na laurach, wręcz przeciwnie, pragną nadal się rozwijać. To młode osoby, kreatywne 
i  przedsiębiorcze. Myślą, co będzie dalej, perspektywicznie. Prowadzą grupy producenckie. Walczą nie tylko o dobro swoje, ale i o dobro innych hodowców. 

Trudne początki

Karol i Gabriel Cichoccy od 4 lat gospodarują na 21,5 ha ziemi w miejscowości Kiełpiny, gmina Lidzbark. 1,5 ha jest ich własnością, zaś 20 ha dzierżawią od tamtejszych rolników. W gospodarstwie znajdują 
się cztery budynki, z czego dwa są połączone. Mężczyźni, aby powiększyć i  zmodernizować swoje gospodarstwo, musieli wziąć kredyt. Początki dla Cichockich nie były łatwe. – Pożyczyliśmy od znajomych 5 tys. zł. Wydzierżawiliśmy budynki i  1,5 hektara pola. Ustaliliśmy z  właścicielem, że zapłacimy po roku hodowli. Wstawiliśmy 6 tys. gęsi. Sukcesywnie powiększaliśmy hodowlę. Po roku mieliśmy już 14 tys. gęsi. Ludzie w  nas nie wierzyli, a  na nasze plany i  dokonania patrzyli z  przymrużeniem oka. Najprawdopodobniej wynika to z tego, że jesteśmy bardzo młodzi. Ja mam 25 lat, zaś mój brat Gabriel 23. Dodatkowo zaczynaliśmy całkowicie od zera. Nie odziedziczyliśmy gospodarstwa, tak jak to często w tej branży bywa. Wspieraliśmy się nawzajem, a  wszystkie decyzje związane z  gospodarstwem podejmowaliśmy razem. Współpraca, która opiera się na zaufaniu i  zrozumieniu, przyczyniła się w dużej mierze do tego, co osiągnęliśmy przez 4 lata działalności. W naszych okolicach jesteśmy jednymi 
z największych dystrybutorów drobiu – relacjonuje pan Karol. Błyskawiczny rozwój.


Skąd pomysł na drób?

– Prawdę powiedziawszy, nie wiedzieliśmy, w  którą stronę pójść. Czy nastawić się na odchów bydła, 
czy ptaków. Jeden ze znajomych powiedział nam, że przez ostatnie lata był duży popyt na gęsi. Stwierdziliśmy więc, że może warto byłoby spróbować swoich sił właśnie w tym kierunku – stwierdził 
pan Gabriel. Panowie Cichoccy 
z pewnością nie żałują tego wyboru, 
bo w ciągu 3 lat powiększyli swą produkcję wielokrotnie. W pierwszym roku mieli 6 tysięcy gęsi, zaś teraz jest ich 39 tysięcy. W 2010 roku w  gospodarstwie braci znajdowało się ponadto 7 tysięcy indyków, a dzięki temu, że dobudowali dodatkowy kurnik, mogą teraz pomieścić jednorazowo 20 tysięcy drobiu. Chcieliby również powiększyć liczbę brojlerów do 50 tysięcy. – Na dzierżawionej ziemi siejemy owies jako zielonkę dla gęsi. U rodziców, którzy mają gospodarstwo niedaleko nas, planujemy w sierpniu posiać kukurydzę również jako zielonkę. Pozwoli nam to nieco zaoszczędzić na kosztach wyżywienia zwierząt. Jesteśmy wdzięczni rodzicom nie tylko za to, że udostępniają nam ziemię, lecz również za to, że często służą nam dobrą radą. Staramy się z nimi współpracować, udostępniają nam stodołę, abyśmy mieli gdzie przechowywać zboże i  mieszać pasze, 
zaś my pomagamy im w obróbce ich gospodarstwa – relacjonuje pan Gabriel.

Cykl hodowlany gęsi, indyków, kurcząt



– Sezon na hodowlę gęsi owsianych rozpoczyna się w  marcu i  trwa 
do listopada, a  w  pozostałych miesiącach zajmujemy się odchowem indyków i brojlerów. Przed pojawieniem się u nas gęsi dokładnie dezynfekujemy kurnik, a następnie umieszczamy w nim 8,5 tysiąca ptaków. Staramy się maksymalnie wykorzystać budynek, aby pomieściło się w  nim jak najwięcej zwierząt. Gęsi w  kurniku mają stały dostęp do wody oraz paszy. Po 3 tygodniach są przeprowadzane pod wiatę, gdzie żyją przez kolejne 5 tygodni. Wypuszczamy je następnie na wybieg. Przebywają na nim do 13 tygodnia życia. 
Po 13 tygodniu zamykamy ptaki na tucz. Trzeba wtedy pamiętać o  zmierzeniu tuczu, na 2-3 gęsi powinien przypadać m2 powierzchni. Cykl trwa łącznie 16 tygodni. Przez ten czas gęsi osiągają wagę około 6-7 kg – opowiada  Karol, starszy z  gospodarzy. – Jeśli chodzi o  indyka, jest on według nas znacznie łatwiejszy 
w  odchowaniu niż gęś. Nie ma problemu z  wypuszczaniem na wybieg czy podawaniem zielonki, tak jak 
w  przypadku gęsi. 
W zależności od tego, ile w danej chwili jest wolnych budynków, tyle mamy piskląt. Zazwyczaj jest ich około 4 tysięcy, ale często zdarza się też większa ilość. Znacznie bardziej polecamy hodowcom odchów indyczek od indorów, z  tego względu, że mniej chorują i  czas ich odchowu jest znacznie krótszy. 
W przypadku indyczek jest to 16 tygodni (osiągają wtedy do 12 kg), a u indyków okres ten wynosi 
22 tygodnie. Indor, co prawda, je tańszą paszę i  szybciej przybiera na wadze (nawet do 22 kg), 
ale od 16 tygodnia bardzo często pojawiają się u niego problemy ze stawami – kontynuuje pan Karol. 
– W tym roku pierwszy raz hodujemy brojlery i przyznam, że jest to najprzyjemniejszy oraz najprostszy cykl hodowli. Kurczaków nie trzeba bardzo pilnować, wystarczy im odpowiednia temperatura, pasza i woda. Dodatkowo ceny produkcji są niskie. Zazwyczaj odchowujemy od 12 do 16 tysięcy brojlerów. Cykl hodowli jest krótki, trwa jedynie 6 tygodni – ocenia pan Gabriel.

Zdrowie zwierząt priorytetem


Panowie Cichoccy dbają o to, aby zwierzęta na fermie były w jak najlepszej formie. – Aby zapobiec upadkom, przez pierwsze 5 dni podajemy antybiotyk. Następnie przyjeżdża do nas lekarz weterynarii, 
z  którym szczepimy 8 tysięcy gęsi naraz. Zajmuje nam to około 4 godzin. Oczywiście, upadek zwierząt często jest nieunikniony, czasami na poziomie 3%, czasami 15%. Robimy wszystko, aby upadek był jak najmniejszy. Jeśli jednak jest taka sytuacja, że wchodzimy do kurnika i  widzimy 20 nieżywych gęsi, wówczas przeprowadzamy odpowiednie badania i  podajemy dodatkowo antybiotyk. Mamy kontener, gdzie składujemy martwe ptaki, który później jest odbierany przez specjalną firmę utylizacyjną – podsumowują bracia. Jakość mięsa danego ptaka zależy przede wszystkim od zdrowotności zwierzęcia, 
a także od odpowiedniej diety. U indyka trzeba zmieniać recepturę w zależności od fazy rozwoju, w  którym się obecnie znajduje. 

Spółdzielnie gospodarcze


Każdy doskonale wie, że aby osiągnąć sukces, niekiedy trzeba się bardzo poświęcić. Panowie Cichoccy 
nie pamiętają, jak wyglądają dłuższe wakacje, na których nie robi się nic, 
a jedynie odpoczywa od codzienności. – Staram się godzić pracę ze studiami dziennymi na Politechnice Gdańskiej. Na odpoczynek nie mam więc za dużo czasu – stwierdza pan Gabriel. – Dodatkowo każdy z  nas prowadzi po dwie spółdzielnie producenckie. 
Ja jestem prezesem spółdzielni: Gęś Drób i  Gęś Drób 1, a  brat Indyk Drób i  Tradycja. Trzy pierwsze zrzeszają producentów drobiu, a  ostatnia producentów trzody chlewnej. 
Z naszej strony należą się podziękowania pani Krystynie Zajewskiej, która jest prezesem Krajowego Związku Grup Producentów Rolnych. Pani Krystyna zabrała nas na wyjazd szkoleniowo-integracyjny, 
na którym to właśnie powstał pomysł, abyśmy utworzyli własne grupy. Obecnie, w zależności od spółdzielni, zrzeszamy od 5 do 9 hodowców – dodaje pan Gabriel. Spółdzielnie umożliwiają hodowcom m.in. otrzymanie dotacji, a także negocjowanie cen paszy, czy też wreszcie uzyskanie wyższych cen skupu.

Problemy fermy drobiu

– Jesteśmy pierwszą tak dużą fermą w okolicy. Ludzie nie byli przyzwyczajeni do specyficznego zapachu gospodarstwa. Z tego powodu często mieliśmy kontrolę z ochrony środowiska. Na szczęście tak było tylko przez pierwsze dwa lata. Obecnie nie mamy już żadnych problemów z sąsiadami – stwierdza pan Karol. – Jak widać, do wszystkiego można się przyzwyczaić – żartuje pan Gabriel.

5 rano – czas na pracę!

Panowie Cichoccy rozpoczynają dzień o  5 rano. Do godziny 8 zajmują się sprawami związanymi 
ze spółdzielniami. – Przede wszystkim jest to papierkowa robota, której mamy sporo. Jeden z  nas załatwia formalności w sądzie, u marszałka, zaś drugi pilnuje interesu. Zatrudniamy 4 osoby. Przez pierwsze 2 lata doskonale radziliśmy sobie sami, ale wtedy też nie mieliśmy spółdzielni. Od 8 opracowujemy logistykę. Musimy zadbać również o  dostawę pemiksów, zbóż – opowiada pan Gabriel

Święto Gęsi


Co roku hodowcy gęsi obchodzą swoje święto. – Rozpoczyna się ono wieczorną konferencją, na której zbierają się przedstawiciele grup producenckich. Dyskutujemy przede wszystkim o  rynku drobiu – mówi pan Gabriel. Dodatkowo podczas imprezy jest też wystawa sprzętu rolniczego. Firmy związane 
z  rolnictwem rozkładają swoje namioty. – ŚwiętoGęsi zostało zapoczątkowane 8 lat temu. Z roku na rok jest coraz bardziej popularne – dodaje pan Karol. Cichoccy, zapytani o  to, co jest najważniejsze w  drodze do osiągnięcia sukcesu w  produkcji drobiu, bez zastanowienia odpowiadają: – Wytrwałość. Dobrze jest też trafić na życzliwych ludzi, którzy bezinteresownie pomogą początkującym rolnikom. Zdarzają się też oczywiście tacy, którzy najchętniej pozbyliby się młodej konkurencji. Nasza droga do sukcesu niekiedy była bardzo ciężka, ale trzeba przez to przejść, bo nie ma nic za darmo. Najważniejsze jest to, aby uwierzyć 
w  siebie i w swój własny sukces.

sobota, 6 kwietnia 2013

Z jajem za pan brat


Fermy Niosek Ząbkiewicz Sp.J. produkcją jaj konsumpcyjnych zajmują się od 1974 roku. Założycielem był Leon Oleksa. 
To sporo czasu zważywszy, 
że od tamtego czasu ferma rozwinęła się do pozycji jednego 
z największych przedsiębiorstw 
w tej branży. W 1981 roku fermę przejął Stanisław Ząbkiewicz, wprowadzając wiele innowacji. Osiemnaście lat później do klanu producentów jaj dołączył syn Stanisława Ząbkiewicza, Arkadiusz. W 2007 tradycję postanowił kultywować Krzysztof, młodszy syn Stanisława. I tak powstało wielopokoleniowe przedsiębiorstwo, któremu na chwilę obecną przewodniczy Arkadiusz Ząbkiewicz, który będąc już aktywnym przedsiębiorcą znalazł czas, by skończyć studia na kierunku Ochrona Środowiska. Każdego dnia kilkaset tysięcy kur znosi ogromne ilości jaj, które trzeba szybko zagospodarować. Jaja z Fermy Niosek Ząbkiewicz są dostarczane odbiorcom zarówno w kraju jak i za granicą.

Spółkę stanowi trzech mężczyzn, ojciec 
i dwóch synów. Każdy z nich ma w posiadaniu dwa kurniki, każdy z nich pracuje na rachunek całej spółki drobiarskiej. Główna siedziba firmy mieści się w Radzanowie. 
Tam powstała również nowoczesna pakowalnia, gdzie trafiają jaja 
w opakowaniach zbiorczych z wszystkich kurników. Pozostałe kurniki znajdują się 
w niedalekiej odległości, w miejscowości Zgliczyn-Glinki.  W czterech kurnikach kury 
są użytkowane w  nowoczesnych, ulepszonych klatkach, skonstruowanych zgodnie 
z najnowszymi zaleceniami Komisji Rolnej Unii Europejskiej. W dwóch kurnikach nioski rasy Lohman, Issa, Highland są, jako innowacja, prowadzone systemem wolierowo- podłogowym. - Ideą naszego działania jest stały, dynamiczny rozwój, przy wykorzystaniu najnowszych technologii w produkcji jaj konsumpcyjnych. Dbamy o każdy etap produkcji, aby zachować najwyższe standardy Unii Europejskiej i przede wszystkim cieszyć się zadowoleniem naszych Klientów  – podkreśla Pan Arkadiusz Ząbkiewicz.

System wolierowy

Na niższym i środkowym piętrze woliery znajdują się linie żywienia i pojenia. Najwyższa kondygnacja funkcjonuje jako strefa odpoczynku, gdyż w nocy kury kierując się instynktem wyszukują miejsca położonego jak najwyżej. System  ma modułową budowę, zapewniając w ten sposób ptakom przyjazne warunki bytowania oraz właściwe dla nich warunki środowiskowe. Ta modułowa konstrukcja sprawia, że wymagania odnośnie umiejscowienia wszystkich istotnych i niezbędnych systemów: karmienie, pojenie, gniazda, grzędy  są spełnione i systemy te są rozmieszczone równomiernie. 
Optymalna obsada oraz możliwość swobodnego poruszania się kur stanowią priorytet. To ułatwia codzienną kontrolę i monitoring ptaków oraz zbiór jaj przesuwających się z gniazd. Wewnątrz wolierowego systemu ptaki mogą przemieszczać się swobodnie w dół i w górę pomiędzy piętrami, po tak zwanych „schodkach”. Różnice w wysokości są bardzo małe, więc nioski mogą łatwo dotrzeć do paszy, wody, do gniazd i do miejsc odpoczynku. Mogą też dotrzeć do miejsca ścierania pazurów przez duże wejścia biegnące wzdłuż całego systemu.  Zachowanie czystości w kurniku i zdrowie kur są ściśle ze sobą powiązane. Dzięki taśmom do usuwania pomiotu, umieszczonym pod każdym z poziomów, większość pomiotu jest transportowana poza kurnik praktycznie bez wykonywania żadnej dodatkowej pracy. Dbając o jakość produktów fermy zapewniają nioskom swobodę ruchu i komfort. Korzystają one z wolnej przestrzeni wyłożonej ściółką, dzięki czemu zachowują swoje naturalne zwyczaje jak grzędowanie czy drapanie. Przekłada się to na ich zdrowie, a co za tym idzie na naturalny smak i zapach znoszonych jaj.

Jaja zawierają wszelkie składniki odżywcze oraz szereg niezbędnych witamin i związków mineralnych.
Wysoki poziom produkcji
- Na nieśność wpływa wiele czynników. Bardzo ważny jest materiał wyjściowy, czyli zdrowe pisklęta, później cały proces odchowu, warunki produkcyjne w odchowalni, klimat, powietrze, odpowiednia ilość przestrzeni, by kury miały odpowiedni dostęp do paszy i wody. Wykorzystujemy pasze własnej produkcji z najlepszych zbóż, które skupujemy od okolicznych rolników. 
Kwestia żywienia przekłada się proporcjonalnie na ekonomikę. Jaja są duże, skorupy są mocne. To nie tylko pasza, to również światło, temperatura pomieszczeń, wentylacja. 

Cykl produkcyjny

Rozpoczyna się od zakupu jednodniówek różnych ras z kilku zakładów wylęgowych. Pisklęta przebywają w odchowalni szesnaście tygodni, później idą 
do hal produkcyjnych i tam przez trzynaście miesięcy niosą jaja. 
W 24 - 25 tygodniu osiągają szczyt nieśności. Można przyjąć średnio, że jest to 300 jaj w okresie prawie czterystu dni. 
W praktyce im nioska starsza tym ma mniejszą wydajność, ale za to jajo starszej kury osiąga większe gabaryty. Dobre samopoczucie kury odzwierciedla się na produkcję. Później ostatnia podróż, do rzeźni, a ich miejsce zajmują nowe nioski. I tak na okrągło. W cyklu produkcyjnym mamy miesiąc przerwy. W tym czasie przeprowadzamy dezynfekcję kurnika, po czym wprowadzamy młode kurki z odchowlani.

W zgodzie z ekologią

Fermy Niosek Ząbkiewicz Sp.J. dbają o środowisko naturalne . W zakładzie pakowania jaj używane są wyłącznie opakowania z papieru i tektury. Jaja są pakowane zarówno w opakowania jednostkowe po 6, 10, 15 i 30 sztuk jak i zbiorcze kartony tekturowe po 180 lub 360 szt. Do klientów jaja dostarczane są własnymi środkami transportu. Są to specjalistyczne samochody spełniające wymagania weterynaryjne dotyczące środków transportu, używanych do przewozu środków spożywczych pochodzenia zwierzęcego.