niedziela, 29 marca 2015


Ciągnik dla wymagających

Bardzo ważnym elementem wyposażenia każdego gospodarstwa sadowniczego jest odpowiedni, niezawodny sprzęt, który umożliwia szybkie i precyzyjne wykonanie wszystkich prac. Do tej kategorii można zaliczyć produkt marki Kubota – ciągnik M7040. Maszyna pracuje w sadzie pana Michała Purchalaka w miejscowości Muchnice Nowe, gdzie rosną wiśnie, gruszki, śliwki. Wkrótce również jabłka.



Od myśli do realizacji

Podstawowym przedmiotem działalności dziesięciohektarowego gospodarstwa Michała Purchalaka od lat siedemdziesiątych jest szklarniowa produkcja jednorocznych roślin rabatowych oraz sezonowych, takich jak pelargonie, bratki, stokrotki, jaskry, surfinie, chryzantemy, wszelkiego rodzaju rośliny balkonowe i ozdobne. Drugi pion gospodarstwa stanowi sad, a w nim drzewka wiśni, gruszy, śliwy oraz czereśni. Jesienią pan Michał planuje obsadzić areał jabłoniami. Chce ukierunkować swoją produkcję na owoce, które można dłużej przechowywać.  - W 2000 roku rodzice przepisali na mnie gospodarstwo. Od roku 2007 prowadzę produkcję samodzielnie. Po objęciu gospodarstwa początkowo w sadzie były tylko wiśnie, sukcesywnie dosadzałem grusze i śliwy. W szklarniach kwiaty cięte - róże, lecz ze względu na dużą konkurencyjność z Zachodu, postanowiłem zająć się roślinami rabatowymi. Zatrudniam kilka osób, rano rozdysponowuję prace. Cały czas inwestuję w maszyny przystosowane do produkcji, np. platformy i wózki do zbioru. Chcę w przyszłości angażować jak najmniej osób podczas zbiorów. Produkcja jest ustawiona w taki sposób, że przez całe 12 miesięcy wszystko się uzupełnia. Kiedy w szklarniach kończy się sezon roślin rabatowych, zaczynają się prace w sadzie, czyli opryski, pielęgnacja drzew, wykaszanie traw między rzędami. Na przełomie lipca i sierpnia rozpoczynają się zbiory wiśni, śliwki pod koniec sierpnia, we wrześniu gruszki. Sprzedaż owoców przechowywanych w chłodni o pojemności 90 ton trwa do końca roku. W przyszłości chcę nawiązać kontakt z grupą producencką, by dodatkowo usprawnić sprzedaż. Jestem, mówiąc kolokwialnie, za duży na rynek lokalny, a za mały do nawiązania współpracy z siecią wielkopowierzchniową. W zeszłym roku skup owoców miękkich był na granicy albo nawet poniżej poziomu opłacalności, ale ze względu na dwa profile produkcji jakoś sobie poradziłem, tym samym produkcja szklarniowa uzupełniła produkcję sadowniczą – mówi Michał Purchalak.

Usprawnić pracę


Pan Michał ukończył studia ogrodnicze w Skierniewicach, wcześniej technikum ogrodnicze. Podkreśla jednak, że wiedza wyniesiona z uczelni pomaga głównie teoretycznie. Nauka i praktyka na własnych błędach daje więcej.  Przez lata doświadczeń zdobył sporo kontaktów w środowisku ogrodniczym, co pozwala mu na wymianę spostrzeżeń i opinii na temat produkcji.
Gospodarz cały czas śledzi i wprowadza w życie nowe technologie. W szklarniach  jest zamontowana najprostsza automatyka typu podlewanie, nawożenie. Cała powierzchnia sadu zaopatrzona jest w układ nawadniający z możliwością dostarczenia nawozów poprzez system kropelkowy. W szklarni produkcja jest podpięta pod jedną kotłownię z odpylaczami, z regulacją zadanej temperatury dziennej i nocnej. Pan Michał korzysta z usług firmy konsultingowej, by zdobyć środki unijne. Najświeższym nabytkiem w gospodarstwie jest maszyna do napełniania doniczek ziemią oraz mieszalnik podłoża. Inwestycja usprawniła pracę oraz zredukowała czas.

Teraz przygotowaniem doniczek pod rozsady zajmuje się tylko jedna osoba. W najbliższym czasie planuje zakup kosiarki bijakowej z możliwością zbioru zrębków, które będą wykorzystywane do ogrzewania szklarni. Do tej pory ścięte gałązki drzew były rozdrabniane ręcznie. Osprzęt w gospodarstwie współpracuje z ciągnikiem M7040 marki Kubota, który pan Michał kupił wiosną 2013 roku u autoryzowanego dilera, w firmie Polsad z Kutna. Jak twierdzi gospodarz, nie jest to maszyna najtańsza, ale poszedł w kierunku jakości. Otrzymał 50% dofinansowania unijnego netto.

Dobry standard

- Do Kuboty przymierzałem się długo. Szukałem na rynku ciągnika powyżej 60 koni mechanicznych. Wielokrotnie zadawano mi pytania, dlaczego na tak małą powierzchnię gospodarstwa postanowiłem kupić ciągnik o mocy 70 koni. Ja patrzyłem przyszłościowo, przecież ciągnik wyższej mocy mogę zawsze wykorzystać – podkreśla sadownik. - Wiedziałem, że w wielu maszynach są instalowane silniki marki Kubota, słyszałem o ich niezawodności, to dodatkowo przekonało mnie do zakupu ciągnika. Byłem jednym z pierwszych klientów, którzy kupili na tym terenie japoński ciągnik sadowniczy. Kiedyś jeździło się autami japońskimi, słynącymi z dobrej jakości. Szukałem ciągnika równie dobrego – mówi pan Michał. Ciągniki marki Kubota pod względem komfortu, łatwości obsługi i prowadzenia spełniają światowe standardy. Nie inaczej jest w przypadku M7040, gdzie jak podkreśla właściciel, taki efekt zapewnia choćby łatwość wsiadania i wysiadania z kabiny dzięki prawie płaskiej podłodze. Traktor jest wyposażony w regulowaną kolumnę kierowniczą, przydatną przy częstym wysiadaniu z pojazdu. Kolejną zaletą jest instalowana w standardzie bezsprzęgłowa zmiana kierunku jazdy, dzięki wygodnemu w użyciu rewersowi hydraulicznemu, a nowoczesna przednia oś z systemem wspomagania skrętu Bi-Speed Turn gwarantuje bardzo mały promień zawracania, tak cenny w warunkach ograniczonej przestrzeni.
Przedni napęd włączany przyciskiem na desce rozdzielczej oraz rozbudowana skrzynia biegów z biegami pełzającymi są nieocenionymi pomocnikami podczas prac sadowniczych. Pełnię komfortu zapewnia również amortyzowany, wygodny fotel. - Kubotę wykorzystuję do oprysków, przecinki, zbiorów. Jest niezastąpiony również jako ciągnik pomocniczy. Dzięki dużemu prześwitowi traktor nie jest narażony na uszkodzenia np. podczas cięcia gałęzi. Prostota konstrukcji i obsługi sprawia, że można posadzić za kierownicę niewykwalifikowaną osobę, która z łatwością sobie poradzi. Jakość wykonania podzespołów oceniam bardzo wysoko, np. wieszaki do podczepiania osprzętu, są wykonane bardzo solidnie. Kabina jest dobrze wyciszona, przestronna, standardowo wyposażona w klimatyzację. Jak dla mnie, brakuje kilku schowków, czy miejsca, by schować lub powiesić butelkę z wodą. Chcę dokupić tylko przedni tuz i zamontować ładowacz czołowy.

Współpraca z serwisem

Pan Purchalak jest zadowolony ze współpracy z firmą Polsad. Jego M7040 ma na chwilę obecną przepracowanych 750 motogodzin. Uważa, że choć same przeglądy nie są najtańsze, to niskie spalanie w ogólnym rozrachunku daje wymierne korzyści. - Serwisanci przyjeżdżają bezpośrednio do mnie na przeglądy. Dlatego tak doceniam bliskość serwisu. Są praktycznie na telefon. Kiedy zbliża się czas przeglądu technicznego, około 20 motogodzin wcześniej umawiam się na wymianę oleju i filtrów – relacjonuje pan Michał. Kubota oszczędza mój czas i zdrowie. Jedzie się nim, jak samochodem. Nic nie brzęczy, nie trzęsie, w kabinie jest cicho, nie słychać szumów z zewnątrz. Wcześniej miałem ciągnik bez kabiny. To było bardzo problematyczne, zwłaszcza podczas oprysków. Teraz cenię sobie wysoki komfort pracy. Jazda i praca tym traktorem sprawia przyjemność – kontynuuje.  Sadownik uważa, że sukces stanowi praca i inwestycje w nowy sprzęt oraz technologie najwyższej jakości, które są niezawodne i nie odmawiają posłuszeństwa, gdy są najbardziej potrzebne. - Najbardziej liczy się czas, by praca została wykonana w odpowiednim momencie – podsumowuje Michał Purchalak.







Ciągnik przyjazny kobiecie

Dom w Grabowie, w powiecie łęczyckim przypomina scenerią ziemiański dworek rodziny Niechciców z „Nocy i dni” Marii Dąbrowskiej. W domu pierwsze skrzypce gra Marysia, najmłodsza w rodzinie Ludwiczaków. W przyszłości chce zostać wziętym informatykiem. Takie są plany, lecz czas zapewne pokaże lub zweryfikuje. Pani Joanna również chciała zostać policjantką, a jednak poszła inną drogą. Siedlisko otoczone jest urokliwym, zadbanym ogrodem, o którego wygląd troszczy się nestorka rodu, pani Jolanta Ludwiczak. W budynku gospodarczym, królestwie pani Joanny, wśród licznych maszyn, zaparkowany jest ciągnik marki Kubota M7040N, rodem z kraju kwitnącej wiśni, niezastąpiony pomocnik podczas prac związanych z uprawą aronii i czarnej porzeczki.


Z dziada, pradziada

Przodkowie pani Joanny osiedlili się w Grabowie w XIX wieku. W ich posiadaniu był młyn, zaopatrujący w mąkę rozległą okolicę. Działka, gdzie mieści się obecne gospodarstwo Ludwiczaków jest własnością rodziny od 1946 roku. Mama pani Joanny, Jolanta wyszła za mąż za tzw. mieszczucha, który początkowo nie potrafił się tutaj odnaleźć. Z realiami wsi nie miał do czynienia, ale był bardzo dociekliwy i szukał rozwiązań ułatwiających życie, gdzieś coś wyczytał, gdzieś czegoś posłuchał, próbował sam konstruować maszyny. 25 lat temu w Kutnie zawiązało się stowarzyszenie producentów aronii. Pan Ludwiczak został prezesem. - Pierwsze krzewinki aronii czarnoowocowej,  przyjechały do nas z lubelskiego z sadowniczo-szkółkarskiego zakładu doświadczalnego w Albigowej. Początkowo zajmowaliśmy się również szkółkarstwem. Z macierzystych krzewów wycinaliśmy krótkie pędy i sami je ukorzenialiśmy - mówi pani Jolanta, emerytowana nauczycielka, z wykształcenia biolog-przyrodnik . - Ja nigdy nie miałam planów, by osiąść na wsi, lecz życie pisze często inne scenariusze. 20 lat temu tato przepisał na mnie część ziemi. W międzyczasie wzięłam kilka kredytów na zakup gruntów. Metodą małej łyżeczki sukcesywnie powiększałam obszar mojego gospodarstwa. Dokupowałam maszyny. Stwierdziłam, że coś trzeba w życiu robić. Teraz wiem, że jestem u siebie. I tak rozpoczęła się moja przygoda z aronią w tle – dodaje pani Joanna.

Z przyrodą za pan brat

Obecnie Joanna Ludwiczak jest właścicielem ponad 30 ha gruntów. Ostatnio wraz z mamą dokupiła kolejne 7 ha. Ziemie uprawne położone są w bliskiej odległości od gospodarstwa. Najdalej piętnaście kilometrów od domu. Joanna Ludwiczak jest szefem i pracownikiem zarazem, ale z pokorą wysłuchuje rad ludzi, którzy - jak zapewnia, na niektórych sprawach znają się lepiej od niej. Areał upraw Joanny Ludwiczak stanowi 20 ha aronii, 10 ha czarnej porzeczki i 1 ha cisu. Na wiosnę rozrzuca nawozy, wykasza trawę miedzy rzędami, przycina stare pędy. Opryski związane z ochroną roślin stosuje w zależności od temperatury. Pani Joanna zwraca również uwagę, by nie było zbyt wietrznie, czasem w dzień jest zbyt wysoka temperatura, niesprzyjająca opryskom, wtedy wyrusza do pracy Kubotą wieczorem lub nocą. Po tych zabiegach pozostaje już tylko czekać, aż się urodzi. Zbiór czarnej porzeczki odbywa się na przełomie czerwca i lipca. Aronia owocuje w późniejszym terminie.


Leki z polnej apteki

Aronia ma specyficzny słodko-gorzkawy, cierpki smak. -Większość naszego społeczeństwa lubi owoce słodkie. Ludzie nie potrafią się przekonać do aronii – stwierdza pani Jola.  - A przecież wartością aronii jest wyjątkowo cenny skład witamin pozwalający zaliczyć aronię do roślin leczniczych – dodaje  Jolanta Ludwiczak. Mimo swoich prozdrowotnych zalet nie jest jeszcze tak popularna na rynku, choć coraz większa liczba ludzi wraca do naturalnej żywności i naturalnych leków. Owoce i sok aronii polecany jest do szerokiego stosowania przy leczeniu nadciśnienia tętniczego i chorób naczyń włosowatych. Najświeższe badania wykazały, że naturalna witamina P zawarta w owocach aronii może być bardzo przydatna jako środek zapobiegawczy i leczniczy przeciwko szkodliwemu działaniu promieniowania na organizm ludzki. Rynek polski stawia głównie na produkcję koncentratów. Aronia ma również zastosowanie jako barwnik spożywczy. Jest to duży krzew wysokości do 2,5m i średnicy od 1,5 do 2m. Owoce mają kształt okrągły lub lekko wydłużony, koloru czarnego, pokryte lekkim woskowym nalotem o średnicy 8-12mm i wadze 1-1,5g. Krzewy aronii powstałe z rozmnażania wegetatywnego owocują w trzecim, często nawet w drugim roku wzrostu. Plantacja aronii  powinna być prowadzona maksymalnie 15 lat. Po tym czasie należy ją odmłodzić. Wtedy wycina się najstarsze, zdrewniałe pędy, pozostawiając giętkie gałązki lub przycina się całą roślinę tuż przy ziemi. Czarna porzeczka posiada szczególne właściwości zdrowotne.  W medycynie ludowej owoce stosowane są głównie przy infekcjach górnych dróg oddechowych, ale również przy schorzeniach reumatycznych. Owoce czarnej porzeczki można także stosować pomocniczo przy wypadaniu włosów, a nawet jako okłady po ukąszeniach komarów czy meszek. Sok z czarnej porzeczki wspomaga leczenie migreny. Cis w gospodarstwie Ludwiczaków jest uprawiany na cele przemysłu farmaceutycznego. Ścina się ręcznie jednoroczne przyrosty. Dlatego pani Joanna podczas zbiorów posiłkuje się pracownikami najemnymi.  Z cisem u państwa Ludwiczaków zaczęło się od znajomości człowieka, który prowadził badania chemiczne nad taksolem, substancją, którą można wyodrębnić z cisu, i która może być jednym z głównych składników preparatów leczniczych. Leki zawierające taksol są jednymi najbardziej skutecznych preparatów przeciwnowotworowych. W jednorocznych przyrostach tej substancji jest najwięcej. 

Damski ciągnik


Pani Joanna skorzystała ze środków unijnych, wykorzystując pieniądze na kupno maszyn, przy okazji utwardziła plac manewrowy. Z Kubotą Joanna Ludwiczak współpracuje od 3 lat. Do zakupu ciągnika M7040N namówił ją Michał Sołtysiński z firmy POLSAD. - Kubotę cechuje wysoka jakość, traktor nie jest skomplikowany w obsłudze, nie jest naszpikowany elektroniką. Uważam, że to jest wybitnie damski ciągnik. Prosty w konstrukcji, a to jest dla mnie najważniejszy argument na tak. Zdecydowanie ułatwia życie. Potrzebowałam wąskiego, silnego, zwrotnego ciągnika sadowniczego, dodatkowo M7040N jest traktorem ekonomicznym, obniża koszty w moim gospodarstwie, co ważniejsze, zyskuję na czasie. Wtedy mogę więcej chwil poświęcić córce lub się po prostu wyspać, co uwielbiam – mówi śmiejąc się pani Joanna. Jadąc  tym ciągnikiem kierowca ma zapewnioną bardzo dobrą widoczność. Mimo niewielkiego rozmiaru traktor posiada wyjątkowo dużą moc oraz mały promień skrętu, bez użycia hamulców. Zachodząca na dach górna krawędź przedniej szyby ułatwia operowanie ładowaczem czołowym, oferując dobrą widoczność osprzętu. Ciągnik u Ludwiczaków przepracował na chwilę obecną 750 motogodzin. Obsługa serwisu jest wzorcowa. Pani Joanna uważa, że warto inwestować w maszyny marki Kubota, gdyż są bardzo przyjazne, nawet dla kobiety. Model dedykowany gospodarstwom owocowym, warzywnym oraz sadowniczym zapewnia ergonomiczne warunki. Komfort pracy jest naprawdę wysoki, a obsługa nieskomplikowana. 



Spośród wielu zalet traktora Kubota M7040N pani Joanna wymienia komfort jazdy w obszernej, klimatyzowanej kabinie, gdzie jest cicho, gdzie czasem można zasnąć podczas monotonii pracy, siedząc w wygodnym fotelu, słuchając jednocześnie muzyki. Doskonałym atrybutem jest wspomaganie kierownicy. Wał odbioru mocy (WOM) o dwóch prędkościach obrotowych, daje jeszcze więcej możliwości zwiększenia wydajności. Przekładnia z bie­gami pełzającymi dla maksymalnej precyzji podczas wykonywania prac z małą prędko­ścią.