Ciągnik dla
wymagających
Bardzo
ważnym elementem wyposażenia każdego gospodarstwa sadowniczego jest odpowiedni,
niezawodny sprzęt, który umożliwia szybkie i precyzyjne wykonanie wszystkich
prac. Do tej kategorii można zaliczyć produkt marki Kubota – ciągnik M7040.
Maszyna pracuje w sadzie pana Michała Purchalaka w miejscowości Muchnice Nowe,
gdzie rosną wiśnie, gruszki, śliwki. Wkrótce również jabłka.
Od myśli do
realizacji
Podstawowym
przedmiotem działalności dziesięciohektarowego gospodarstwa Michała Purchalaka od
lat siedemdziesiątych jest szklarniowa produkcja jednorocznych roślin
rabatowych oraz sezonowych, takich jak pelargonie, bratki, stokrotki, jaskry,
surfinie, chryzantemy, wszelkiego rodzaju rośliny balkonowe i ozdobne. Drugi
pion gospodarstwa stanowi sad, a w nim drzewka wiśni, gruszy, śliwy oraz
czereśni. Jesienią pan Michał planuje obsadzić areał jabłoniami. Chce
ukierunkować swoją produkcję na owoce, które można dłużej przechowywać. - W 2000 roku rodzice przepisali na mnie
gospodarstwo. Od roku 2007 prowadzę produkcję samodzielnie. Po objęciu
gospodarstwa początkowo w sadzie były tylko wiśnie, sukcesywnie dosadzałem
grusze i śliwy. W szklarniach kwiaty cięte - róże, lecz ze względu na dużą
konkurencyjność z Zachodu, postanowiłem zająć się roślinami rabatowymi. Zatrudniam
kilka osób, rano rozdysponowuję prace. Cały czas inwestuję w maszyny
przystosowane do produkcji, np. platformy i wózki do zbioru. Chcę w przyszłości
angażować jak najmniej osób podczas zbiorów. Produkcja jest ustawiona w taki
sposób, że przez całe 12 miesięcy wszystko się uzupełnia. Kiedy w szklarniach
kończy się sezon roślin rabatowych, zaczynają się prace w sadzie, czyli
opryski, pielęgnacja drzew, wykaszanie traw między rzędami. Na przełomie lipca
i sierpnia rozpoczynają się zbiory wiśni, śliwki pod koniec sierpnia, we wrześniu
gruszki. Sprzedaż owoców przechowywanych w chłodni o pojemności 90 ton trwa do
końca roku. W przyszłości chcę nawiązać kontakt z grupą producencką, by dodatkowo
usprawnić sprzedaż. Jestem, mówiąc kolokwialnie, za duży na rynek lokalny, a za
mały do nawiązania współpracy z siecią wielkopowierzchniową. W zeszłym roku
skup owoców miękkich był na granicy albo nawet poniżej poziomu opłacalności,
ale ze względu na dwa profile produkcji jakoś sobie poradziłem, tym samym
produkcja szklarniowa uzupełniła produkcję sadowniczą – mówi Michał Purchalak.
Usprawnić
pracę
Pan Michał
ukończył studia ogrodnicze w Skierniewicach, wcześniej technikum ogrodnicze.
Podkreśla jednak, że wiedza wyniesiona z uczelni pomaga głównie teoretycznie.
Nauka i praktyka na własnych błędach daje więcej. Przez lata doświadczeń zdobył sporo kontaktów
w środowisku ogrodniczym, co pozwala mu na wymianę spostrzeżeń i opinii na
temat produkcji.
Gospodarz cały czas śledzi i wprowadza w życie nowe
technologie. W szklarniach jest
zamontowana najprostsza automatyka typu podlewanie, nawożenie. Cała
powierzchnia sadu zaopatrzona jest w układ nawadniający z możliwością
dostarczenia nawozów poprzez system kropelkowy. W szklarni produkcja jest
podpięta pod jedną kotłownię z odpylaczami, z regulacją zadanej temperatury
dziennej i nocnej. Pan Michał korzysta z usług firmy konsultingowej, by zdobyć
środki unijne. Najświeższym nabytkiem w gospodarstwie jest maszyna do napełniania
doniczek ziemią oraz mieszalnik podłoża. Inwestycja usprawniła pracę oraz
zredukowała czas.
Dobry
standard
- Do Kuboty
przymierzałem się długo. Szukałem na rynku ciągnika powyżej 60 koni
mechanicznych. Wielokrotnie zadawano mi pytania, dlaczego na tak małą
powierzchnię gospodarstwa postanowiłem kupić ciągnik o mocy 70 koni. Ja
patrzyłem przyszłościowo, przecież ciągnik wyższej mocy mogę zawsze wykorzystać
– podkreśla sadownik. - Wiedziałem, że w wielu maszynach są instalowane silniki
marki Kubota, słyszałem o ich niezawodności, to dodatkowo przekonało mnie do
zakupu ciągnika. Byłem jednym z pierwszych klientów, którzy kupili na tym
terenie japoński ciągnik sadowniczy. Kiedyś jeździło się autami japońskimi,
słynącymi z dobrej jakości. Szukałem ciągnika równie dobrego – mówi pan Michał.
Ciągniki marki Kubota pod względem komfortu, łatwości obsługi i prowadzenia
spełniają światowe standardy. Nie inaczej jest w przypadku M7040, gdzie jak
podkreśla właściciel, taki efekt zapewnia choćby łatwość wsiadania i wysiadania
z kabiny dzięki prawie płaskiej podłodze. Traktor jest wyposażony w regulowaną
kolumnę kierowniczą, przydatną przy częstym wysiadaniu z pojazdu. Kolejną
zaletą jest instalowana w standardzie bezsprzęgłowa
zmiana kierunku jazdy, dzięki wygodnemu w użyciu rewersowi hydraulicznemu, a
nowoczesna przednia oś z systemem wspomagania skrętu Bi-Speed Turn gwarantuje
bardzo mały promień zawracania, tak cenny w warunkach ograniczonej przestrzeni.
Przedni napęd włączany
przyciskiem na desce rozdzielczej oraz rozbudowana skrzynia biegów z biegami
pełzającymi są nieocenionymi pomocnikami podczas prac sadowniczych. Pełnię
komfortu zapewnia również amortyzowany, wygodny fotel. - Kubotę wykorzystuję do oprysków,
przecinki, zbiorów. Jest niezastąpiony również jako ciągnik pomocniczy. Dzięki
dużemu prześwitowi traktor nie jest narażony na uszkodzenia np. podczas cięcia
gałęzi. Prostota konstrukcji i obsługi sprawia, że można posadzić za kierownicę
niewykwalifikowaną osobę, która z łatwością sobie poradzi. Jakość wykonania
podzespołów oceniam bardzo wysoko, np. wieszaki do podczepiania osprzętu, są
wykonane bardzo solidnie. Kabina jest dobrze wyciszona, przestronna,
standardowo wyposażona w klimatyzację. Jak dla mnie, brakuje kilku schowków,
czy miejsca, by schować lub powiesić butelkę z wodą. Chcę dokupić tylko przedni
tuz i zamontować ładowacz czołowy.
Współpraca z
serwisem
Pan
Purchalak jest zadowolony ze współpracy z firmą Polsad. Jego M7040 ma na chwilę
obecną przepracowanych 750 motogodzin. Uważa, że choć same przeglądy nie są
najtańsze, to niskie spalanie w ogólnym rozrachunku daje wymierne korzyści. -
Serwisanci przyjeżdżają bezpośrednio do mnie na przeglądy. Dlatego tak doceniam
bliskość serwisu. Są praktycznie na telefon. Kiedy zbliża się czas przeglądu
technicznego, około 20 motogodzin wcześniej umawiam się na wymianę oleju i
filtrów – relacjonuje pan Michał. Kubota oszczędza mój czas i zdrowie. Jedzie
się nim, jak samochodem. Nic nie brzęczy, nie trzęsie, w kabinie jest cicho,
nie słychać szumów z zewnątrz. Wcześniej miałem ciągnik bez kabiny. To było
bardzo problematyczne, zwłaszcza podczas oprysków. Teraz cenię sobie wysoki
komfort pracy. Jazda i praca tym traktorem sprawia przyjemność – kontynuuje. Sadownik uważa, że sukces stanowi praca i
inwestycje w nowy sprzęt oraz technologie najwyższej jakości, które są
niezawodne i nie odmawiają posłuszeństwa, gdy są najbardziej potrzebne. -
Najbardziej liczy się czas, by praca została wykonana w odpowiednim momencie –
podsumowuje Michał Purchalak.